oficjalnie można uznać
wakacje za zakończone.
INSTAGRAM: monikalukasiak KLIK
można to stwierdzić choćby na przykładzie działalności blogowej. szacuję, że co najmniej połowa dzisiejszych/jutrzejszych posciaków czy stylówek tytułować się będziedzie jako "back to school". podobnie masa weekendowych imprez. wszyscy wokół skandują i skandować będą o powrocie do szkoły.
przyzwyczaiłam się do faktu, że mnie to już nie dotyczy. cała ta nagonka związana ze szkolną symboliką pierwszego września i pierwszego dzwonka. do tego stopnia nie dotyczy, że bodajże rok temu zapomniałam. widząc tłumy wystylizowanych chłopców oraz dziewczyn w megaśnch butach na obcasach i miniówach stwierdziłam, że nadciąga masowa impreza (tylko jaka!?) albo ogromniasty before (tylko przed czym!?). a rzecz jasna był to pierwszy dzień szkoły.
trochę się pozmieniało. niegdyś początek szkoły kojarzył mi się z białymi kołnierzykami i spódniczką za kolanko. a dziś? niegdyś chłopcy wiązali dzień wcześniej starannie krawaty, polerowali na błysk pantofle. a dziś?
wakacje stop.
stop wakacje.
i jeszcze nie dla wszystkich.
wakacje stop.
stop wakacje.
i jeszcze nie dla wszystkich.
Dziś cieszę się z mojego wieku i tego że mnie ta cała impreza nie dotyczy;) Też pamiętam białe kołnierzyki:)
OdpowiedzUsuńO nie, znów ktoś gada o szkole :< Ja na szczęście dopiero od października będę walczyć :)
OdpowiedzUsuń