coraz mocniej czuję, że jesień
zbliża się nieuchronnie.
przykładowo.
moja walka z budzikiem trwa intensywniej niż zwykle.
nasze kłótnie przypominają
te najstraszniejsze, małżeńskie.
a łóżko nie chce mnie wypuścić.
dalej.
coraz wolniejszym, chwiejnym wręcz krokiem
podążam wczesnym rankiem na autobus.
a tam przysypiam.
pocieszające, że jeszcze nie zdarzyło mi się
przejechać mojego przystanku.
ale... wszystko przed nami!
co więcej.
w pracy łapię takie niegroźne zawiechy.
coraz częściej.
a wracam zmęczona, coraz bardziej.
jesień czuję w powietrzu.
i kto mówił, że zapada się w zimowy sen?
ja zapadam chyba w jesienny!
coraz silniej.
i przykładowo,
na wakacyjne zdjęcia patrzę
z coraz większym sentymentem.
bo chyba wtedy bardziej się cokolwiek chciało,
niż teraz się nie chce.
:)